Translate

środa, 26 lipca 2017

Spotkanie z opiekunami Ziemi, medytacja




Otóż, to wydarzyło się kilka dni temu, leżałem w łóżku, więc postanowiłem ciut wejść w medytację, w sumie to by być szczerym, z nudów. Dawno tego nie robiłem. Czemu? Bo jestem leniem, a ponadto miałem takie trywialne powody, nad którymi nie będę się rozpisywał. Więc wszedłem w medytację, nie na miejsce startowe, po prostu w medytacji pochodziłem po swoim pokoju, byłem na zewnątrz mieszkania, patrzyłem jak budynki nie mają ścian, tylko jakby stelaż energetyczny. Nie miałem w tym celu. Ot tak, można rzec, zwiedzałem. I tu zaczyna się niezwykłe spotkanie. W pewnym momencie, nagle zrobiło się ciemno i otworzyła się przede mną klapa, ujrzałem Ziemię. Piękna, niebieska. Zorientowałem się, że jestem w jakimś pojeździe. Nie wpadłem, szczęście, w panikę i rozpacz. Nagle pojawiła się istota podobna do człowieka, ale tylko podobna. Była, rzecz jasna, humanoidalna, ale fioletowa, miała fioletową aurę, jej oczy były jakby wydłużone, powiększone i bardzo fioletowe z prawie czarnymi źrenicami, ponadto w miejscu czoła miała ciemne włosy, takie specyficzne, rzec, specjalne. Mogę porównać to do... dredów? Tak jakoś skojarzyłem. Od owej istoty biło dobro i miłość. Czułem to, bardzo była piękna. Postanowiłem skorzystać z gratki i czym prędzej porozmawiać. No, ale jak? Zacząłem rozmawiać na poziomie telepatycznym, bez słów, tylko obrazy, emocje. Ciężko nazwać. Myślę, że zarówno on/ona jak i ja wiedzieliśmy z góry co chcemy powiedzieć. Niezwykłe, wiem, niecodzienne, więc trudno opisać. Zapytałem się, nie słowem, jakby myślą, emocją, jak się nazywają. On odpowiedział jedno słowo, brzmiało-Aura. Myślę, że tam skąd są, nie używa się nazw, a sprawdza po aurze, na tej podstawie siebie i nas, wszystkich poznają. Przypominam, mieli, a w zasadzie ta istota, piękną-fioletową. Mniemam, że nazwy zarówno ich imion jak i cywilizacji nie da rady wypowiedzieć w Ziemskim języku. Ja już nie powiedziałem, kim jesteśmy, bo, no... wiadomo, lecz zapytałem co tu robią. W odpowiedzi dostałem, że są nad Ziemią i patrzą, by jakiekolwiek negatywne istoty, pojazdy się tam nie dostały. Poza tym wysyłają w planetę swoją energię, która niczym płaszcz ochronny otula ją i ochrania przed jakimikolwiek negatywnymi nalotami czy działaniami.

Potem owa piękna istota zabrała mnie do zwiedzania pojazdu. Od zewnątrz był niewidoczny, a wewnątrz na pierwszy rzut oka nie przedstawiał się okazale, rzec, raczej tak zimno i stalowo, bryłowato, jednak pokazano mi pewne połączenie z ich planetą niczym żyły, rury, w których płynęła jasno-zielona energia, sądzę, że ich planety, dzięki czemu, na statku w jednej chwili mogli mieć raj, bowiem jego pomieszczenia zdolne były się zmienić, stać... jakby ich planetą, jej fragmentem, jakąś enklawą, a tam już było przepięknie, niczym w raju. Trudno to wyjaśnić. Naraz byłem w zimnym, stalowym pomieszczeniu, które zdolne jest się zamienić we fragment ich cudnej planety, gdzie się bawią, odpoczywają. Zauważyłem, że choć statek, pojazd oprócz nas był pusty, to w owym, pięknym, nazwijmy-fragmencie, było pełno bawiących się pod wodospadem, na Słońcu podobnie fioletowych istot.

Po owym zwiedzaniu zapytałem, znów myślą, bez słów, czy odwiedzają naszą planetę. Okazało się, iż na niej są raczej rzadko, jak już, to by zobaczyć co się dzieje, jak wygląda, jaka jest sytuacja.

Następnie widziałem w jaki sposób rozkładają owy ochronny płaszcz. Naraz na granicy statku, przy owej klapie, którą widziałem na początku, pojawiło się dużo istot, brały się za ręce, jakby przechylały ciała w kierunku Ziemi, a wtenczas z ich serc wypływała jasno-fioletowa energia, która planetę otaczała. Czuć było, że jest to energia dobra, pełna miłości. Po prostu było to czuć.

Spotkanie dobiegało końca, byłem, wiadomo, bardzo podekscytowany. Do pewności i z grzeczności myślą zapytałem czy mogę o tym spotkaniu opowiedzieć. W odpowiedzi dostałem, że jak najbardziej i że ono było zarówno dla mnie jak i dla pozostałych ludzi.

Już straszliwie podekscytowany zapytałem czy mam coś przekazać i tu dostałem taką odpowiedź, że skoro oni pomagają nam, to i my powinniśmy im pomóc. Chodziło o pomoc dla Ziemi chyba, raczej na pewno, w zmianie.

Nagle zobaczyłem klapę, piękną, niebieską Ziemię z fioletową energią i wybudziłem się z medytacji.

No i koniec. Po takim spotkaniu mam zamiar medytować częściej. Był naprawdę cudnie. Na dowód, że sobie tego nie wyobraziłem powiem, nie to, że raczej bym nie stworzył ich statku, w którym, jakby mieli swoją planetę, wiem, że nie był to obraz z planety, ani teleportacja. To wiem na pewno, bo to znowu... czułem. Na dowód, też dla mnie, że nie jest to wyobraźnia, są ich oczy, piękne, wielkie, słowo, które ciśnie mi się na usta-mistyczne.

Takie niezwykłe spotkanie. Jakby ktoś chciał, to proszę udostępniać. I, no cóż, dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dywagacje przedpołudniowe

Zacznę może od podania powodu, dla którego to wszystko piszę. Całym sobą mówię, że nie mam w zamiarze ani trochę nikogo przekonywać do s...